Pełna otwartość (czyli wyniki z poszczególnych obwodów) byłaby potrzebna, gdyby w jakichś miastach i gminach była rozbieżność procentowa między wynikami PKW a RKW i łączna ilość takich rozbieżności w całym kraju poddawałaby w wątpliwość całkowity wynik wyborów.
Na przykład PKW podaje, że w skali jakiegoś miasta kandydat zdobył 40%, a RKW podaje, że 60%. Wtedy RKW powinien upublicznić swoje wyniki z poszczególnych obwodów w tym mieście (gdyby jednocześnie kwestionował wynik ogólnokrajowy).
Skoro nie było takiej sytuacji, to dobrze, że RKW nie podawał wyników z poszczególnych obwodów, bo ujawniłby, które obwody obserwuje.
Ja, na przykład, mieszkam w dużym mieście. Gdybym chciał sprawdzić wynik procentowy, jaki podał RKW dla mojego miasta (nie publikując wyników z poszczególnych obwodów) objechałbym ze znajomymi jeszcze więcej komisji i na podstawie takiej sondy wiedzielibyśmy, czy wynik RKW dla naszego miasta jest wiarygodny.
Nie wiem, jakie są, przeciętnie, możliwości zrobienia takiego objazdu w rozległej gminie, która ma, powiedzmy, 20 komisji i trzeba by z 6 komisji objechać.