Uważam, że nieprawidłowości w I turze wyborów, zasygnalizowane przez członków RKW, w sumie, nie miały istotnego wpływu na ogólny wynik I tury, czyli nie mogły zmienić faktu, że konieczna jest II tura.
Po II turze też pewnie będą zgłaszane różne nieprawidłowości. Trzeba będzie określić ich łączny wymiar (tj. liczbę głosów, jakie mogły być ew. sfałszowane) i porównać go z liczbą głosów - różnicą, jaką jeden kandydat pokona drugiego.
Myślę, że teraz, na spokojnie, powinniśmy podyskutować, jak będziemy to porównywać – na podstawie jakich kryteriów wyrobimy sobie opinię, czy skala ew. nieprawidłowości II tury mogła mieć znaczący wpływ na wyłonienie zwycięzcy.
Dlaczego teraz? Są 2 powody:
- gdyby okazało się, że różnica wyników obu kandydatów nie jest duża, nie powinniśmy wydawać oceny na gorąco, pod wpływem emocji, bo można pochopnie krzyknąć, że wybory sfałszowano i skompromitować się, a to oznaczałoby utratę autorytetu, w sytuacji, gdy za pół roku są wybory do Sejmu, które są ważniejsze od prezydenckich,
- kryteria oceny powinny być ustalone przed II turą, żeby takie same kryteria były stosowane w przypadku wygranej któregokolwiek kandydata.
Na początek ciekaw jestem, co sądzicie o takiej kwestii: czy na podstawie liczby zgłoszeń o nieprzestrzeganiu procedur można oszacować ile mogło być takich przypadków, które nie zostały przez nikogo zauważone lub nie zostały zgłoszone (ktoś się bał, lub nie chciał być potem wzywany) ?